Gryffindor
Rok1:
-
Rok 2:
-
Rok 3:
-
Rok 4:
-
Rok 5:
Imię i nazwisko: Margaret Keane
Pseudonim: Jak już ktoś woła na nią inaczej niż po imieniu, to zwykle nie wysila się zbytnio i używa starego, dobrego i wybitnie oryginalnego "Ruda".
Wiek: w zależności od roku. w grudniu skończy 15 lat
Rodzina:
Jadwiga Keane, matka, 48 lat. Przebojowa i zawsze służąca reszcie rodziny wsparciem, choć już nieco zmęczona życiem czarownica, która prowadzi niewielki sklepik z egzotycznymi czarodziejskimi przyprawami na Pokątnej.
Cian Keane, ojciec, 54 lata. Irlandczyk z pochodzenia, diabelnie dobry auror. Zapracowany i nieco roztrzepany, ale zawsze stawiający rodzinę na pierwszym miejscu. Zapalony hazardzista, a odkąd jego małżonka się o tym dowiedziała - a dokonała tego w pierwszy roku ich małżeństwa - także ostatnia osoba, która miałaby mieć dostęp do rodzinnych oszczędności.
Carlie Keane, siostra, 21 lat. Charłaczka i świeżo upieczona nauczycielka historii w jednej z lepszych mugolskich szkół podstawowych w Londynie, wciąż mieszkająca z rodzicami z racji drobnych problemów zdrowotnych. Spokojna, cicha i stanowcza, a mimo to dogadująca się świetnie z tak różną od siebie siostrą. Cała rodzina od zawsze chuchała na nią i dmuchała, uznając fakt, że w ogóle z nimi jest, za prawdziwy cud - a to dlatego, że Jadwiga miała poważny problem z donoszeniem ciąży; poronienie od osiemnastego tygodnia wisiało nad nią niczym czarne chmury. Carlie koniec końców urodziła się jako wcześniak, w dodatku z hemimelią obu dolnych kończyn - dystalnej części lewej nogi nie ma w ogóle, prawej nodze brakuje kości piszczelowej. Nie dziwne więc chyba, że całe życie jeździ na wózku inwalidzkim.
Maria Szczęska, 80 lat, babcia od strony matki. Taka stereotypowa babcia, co to nie pozwoli wnuczętom odejść od stołu wcześniej niż po trzeciej dokładce, a po każdej wizycie wysyła ich do domu z kilkunastoma słoikami przetworów różnej maści. Trzeba przy tym zaznaczyć, że robi wyborne dyniowe paszteciki.
Rok: 5
Charakter: Margaret od samiutkiego początku gdzieś się spieszyło; wciąż jej się zresztą spieszy i wątpliwe jest, by kiedykolwiek przestało - bo i czemu miałoby? Tyle jest przecież rzeczy do zrobienia, tyle do odkrycia, a człowiek ma na to wszystko raptem kilka dziesięcioleci, które w dodatku każą mu bezsensownie marnować na życie w smutnej, szarej monotonii, za którą, jeśli oczywiście uda mu się z niej wpierw wyrwać, czeka go brutalny i równie bezsensowny wyścig szczurów, który jeszcze szybciej zabierze mu jego bezcenne lata. Dlatego właśnie Keane nie lubi stać w miejscu, a tym bardziej dawać się porywać bezmyślnemu nurtowi. Usilnie próbuje iść pod prąd i stara się nie marnować czasu na rzeczy, które uważa za nieprzydatne. Wiecznie za czymś pędzi, z głową zadartą wysoko i ze wzrokiem utkwionym w swoim celu, nie patrząc ani za siebie, ani tym bardziej pod nogi, i mimo tego, że bardzo często się potyka, z właściwą sobie niezłomnością dalej uparcie dąży do osiągnięcia go. Cierpliwość ma jedynie do swoich badań; wszystko inne z reguły chce mieć zrobione najlepiej na wczoraj, nieważne jak. Jej uwaga ma niezwykłą wręcz zdolność do podziału; często zajmuje się kilkoma rzeczami na raz, nie bardzo przykładając się jedynie do tych, jej zdaniem, mało ważnych. Potrafi wykonywać szkice do swoich notatek, oczywiście zerkając co chwilę do książki, jednocześnie odrabiając pracę domową z eliksirów i przeglądając Proroka Codziennego, i zrobić to wszystko dobrze, unikając jakiejkolwiek pomyłki - czy to niepoprawnego przerysowania kształtu pyska jętki hydrzej, błędu w kolejności dodawania składników, czy też literówki w którejś z nazw. Musi oczywiście chcieć, a z tym u niej różnie bywa, żeby nie mówić, że z reguły jest kiepsko... Jednak mimo swoich licznych wad, Margaret potrafi być odpowiedzialna, a nawet wykrzesać z siebie nieco charyzmy. Jej podzielna uwaga i bystry umysł znacznie ułatwiają jej radzenie sobie ze szkolnymi sprawami, a ta odrobina samozaparcia, którą jednak posiada, sprawia, że przykłada się do swoich obowiązków niemal tak bardzo, jak do treningów Quidditcha. Warto przy okazji wspomnieć, że jej wyjątkowa wręcz skuteczność podczas meczy jest spowodowana bardziej szczęściem, niż treningami i wrodzonym talentem. Szczęście sprzyja jej w powietrzu, tak jak z resztą niemal zawsze i wszędzie, bowiem natura musiała jakoś nadrobić fakt, że obdarzyła Margaret zerowym instynktem samozachowawczym - Keane bowiem nie zauważy zagrożenia, dopóki się o nie dosłownie nie potknie. Dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko "dla dobra wiedzy", a jej życiowym celem jest odkrycie nowego gatunku - choćby i owada, chociaż nie ukrywajmy, że ssak, względem jakiś gad, wyglądałby ładniej w spisie życiowych osiągnięć. I nieważne, że żmije są jadowite; przecież ona tylko chciała gada przenieść ze ścieżki na trawę, żeby zdjęcie ładniej wyszło. A że ukąsił, to nic. Do wesela się przecież zagoi, o co tyle krzyku. Ale to tylko jej wolno ryzykować - nikomu innemu nie pozwoliłaby zbliżyć się do takiego węża chociażby na krok. W stosunku do swoich znajomych, a tym bardziej przyjaciół i rodziny, potrafi być bardzo opiekuńcza. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Margaret jest z reguły przyjaźnie nastawiona do świata, a przy tym tolerancyjna i niezwykle wręcz ślepa jeśli chodzi o ludzkie niedoskonałości, i jeśli tylko nie zrobi się czegoś, co mocno wykroczy poza granice jej cierpliwości, jest się uznanym za prawie-przyjaciela. Bo tak naprawdę za prawdziwych, godnych zaufania przyjaciół uważa tylko kilka osób, a nawet i ich nie dopuszcza do swoich osobistych zapisków - to szczyt zaufania, którego nie osiągnął jeszcze nikt prócz Carlie, i nie zanosi się jakoś, by to się zmieniło. Temperament Margaret przypomina wulkan - możesz sobie robić, co tylko chcesz, a ona pozostanie spokojna, przynajmniej dopóki trzymasz się z daleka od krateru, już nie wspominając o wrzucaniu czegoś do jego wnętrza. Jeśli jednak popełnisz ten, nie ukrywajmy, całkiem pokaźny błąd, w najlepszym wypadku czeka cię chmura duszącego popiołu złożonego z ostrych słów, a w najgorszym... no cóż, wiadomo jak to było z Pompejami.
Historia: Po pozornej poprawie, stan zdrowia chorego na smoczą ospę Abrahama Szczęskiego znacząco się pogorszył - na tyle, że zaczęto spodziewać się najgorszego, które zresztą niedługo później nastąpiło. Jego przebywającej w Anglii, będącej w ostatnim miesiącu ciąży córce nie pozostało więc nic innego, jak tylko rzucić wszystko i wracać do kraju, by pożegnać ukochanego ojca. Zmarł on zaledwie kilka godzin po przyjeździe młodego małżeństwa, zdążywszy jeszcze zamienić z nimi kilka słów. Rodzina nie puściła Jadwigi na jego pogrzeb z obawy o dziecko; razem z nią w domu została jej kuzynka, by dotrzymać jej towarzystwa. Gdy jednak żałobnicy wrócili, zastali pusty dom. Początkową panikę skutecznie zażegnała leżąca na stole w kuchni kartka wyrwana brutalnie z książki kucharskiej, na której prócz tytułu owej książki napisane były dwa bardzo niewyraźne słowa: wody odeszły. I tak Margaret rozpoczęła swoją drogę zupełnie nie tam, gdzie powinna, skutecznie przy tym odwracając uwagę swojej rodziny od żałoby, a pobyt państwa Keane w Polsce przedłużył się o kilka dni kolejnych dni potrzebnych na upewnienie się, że z noworodkiem wszystko jest w porządku. Szczęśliwe dzieciństwo Margaret niecałe pięć lat temu stało się jeszcze szczęśliwsze, gdy któregoś pięknego lipcowego dnia przyleciał do niej list z Hogwartu. Jej siostra, niestety, musiała zadowolić się mugolską szkołą, gdyż - co wiadome było już od dłuższego czasu - urodziła się charłaczką. Nie zmieniło to jednak jakoś szczególnie ich stosunków, wciąż są najlepszymi przyjaciółkami i regularnie do siebie piszą.
Zajęcia dodatkowe: Quidditch
Zauroczenie: Aktualnie nikt jakoś szczególnie nie wpadł jej w oko
Partner: Brak
Zwierzę: Wybitnie paskudny kot Amerigo, który cierpi prawdopodobnie na jakąś mało szkodliwą chorobę genetyczną. Albo jest po prostu wynikiem wyjątkowo nieumiejętnego skrzyżowania ras.
Pseudonim: Jak już ktoś woła na nią inaczej niż po imieniu, to zwykle nie wysila się zbytnio i używa starego, dobrego i wybitnie oryginalnego "Ruda".
Wiek: w zależności od roku. w grudniu skończy 15 lat
Rodzina:
Jadwiga Keane, matka, 48 lat. Przebojowa i zawsze służąca reszcie rodziny wsparciem, choć już nieco zmęczona życiem czarownica, która prowadzi niewielki sklepik z egzotycznymi czarodziejskimi przyprawami na Pokątnej.
Cian Keane, ojciec, 54 lata. Irlandczyk z pochodzenia, diabelnie dobry auror. Zapracowany i nieco roztrzepany, ale zawsze stawiający rodzinę na pierwszym miejscu. Zapalony hazardzista, a odkąd jego małżonka się o tym dowiedziała - a dokonała tego w pierwszy roku ich małżeństwa - także ostatnia osoba, która miałaby mieć dostęp do rodzinnych oszczędności.
Carlie Keane, siostra, 21 lat. Charłaczka i świeżo upieczona nauczycielka historii w jednej z lepszych mugolskich szkół podstawowych w Londynie, wciąż mieszkająca z rodzicami z racji drobnych problemów zdrowotnych. Spokojna, cicha i stanowcza, a mimo to dogadująca się świetnie z tak różną od siebie siostrą. Cała rodzina od zawsze chuchała na nią i dmuchała, uznając fakt, że w ogóle z nimi jest, za prawdziwy cud - a to dlatego, że Jadwiga miała poważny problem z donoszeniem ciąży; poronienie od osiemnastego tygodnia wisiało nad nią niczym czarne chmury. Carlie koniec końców urodziła się jako wcześniak, w dodatku z hemimelią obu dolnych kończyn - dystalnej części lewej nogi nie ma w ogóle, prawej nodze brakuje kości piszczelowej. Nie dziwne więc chyba, że całe życie jeździ na wózku inwalidzkim.
Maria Szczęska, 80 lat, babcia od strony matki. Taka stereotypowa babcia, co to nie pozwoli wnuczętom odejść od stołu wcześniej niż po trzeciej dokładce, a po każdej wizycie wysyła ich do domu z kilkunastoma słoikami przetworów różnej maści. Trzeba przy tym zaznaczyć, że robi wyborne dyniowe paszteciki.
Rok: 5
Charakter: Margaret od samiutkiego początku gdzieś się spieszyło; wciąż jej się zresztą spieszy i wątpliwe jest, by kiedykolwiek przestało - bo i czemu miałoby? Tyle jest przecież rzeczy do zrobienia, tyle do odkrycia, a człowiek ma na to wszystko raptem kilka dziesięcioleci, które w dodatku każą mu bezsensownie marnować na życie w smutnej, szarej monotonii, za którą, jeśli oczywiście uda mu się z niej wpierw wyrwać, czeka go brutalny i równie bezsensowny wyścig szczurów, który jeszcze szybciej zabierze mu jego bezcenne lata. Dlatego właśnie Keane nie lubi stać w miejscu, a tym bardziej dawać się porywać bezmyślnemu nurtowi. Usilnie próbuje iść pod prąd i stara się nie marnować czasu na rzeczy, które uważa za nieprzydatne. Wiecznie za czymś pędzi, z głową zadartą wysoko i ze wzrokiem utkwionym w swoim celu, nie patrząc ani za siebie, ani tym bardziej pod nogi, i mimo tego, że bardzo często się potyka, z właściwą sobie niezłomnością dalej uparcie dąży do osiągnięcia go. Cierpliwość ma jedynie do swoich badań; wszystko inne z reguły chce mieć zrobione najlepiej na wczoraj, nieważne jak. Jej uwaga ma niezwykłą wręcz zdolność do podziału; często zajmuje się kilkoma rzeczami na raz, nie bardzo przykładając się jedynie do tych, jej zdaniem, mało ważnych. Potrafi wykonywać szkice do swoich notatek, oczywiście zerkając co chwilę do książki, jednocześnie odrabiając pracę domową z eliksirów i przeglądając Proroka Codziennego, i zrobić to wszystko dobrze, unikając jakiejkolwiek pomyłki - czy to niepoprawnego przerysowania kształtu pyska jętki hydrzej, błędu w kolejności dodawania składników, czy też literówki w którejś z nazw. Musi oczywiście chcieć, a z tym u niej różnie bywa, żeby nie mówić, że z reguły jest kiepsko... Jednak mimo swoich licznych wad, Margaret potrafi być odpowiedzialna, a nawet wykrzesać z siebie nieco charyzmy. Jej podzielna uwaga i bystry umysł znacznie ułatwiają jej radzenie sobie ze szkolnymi sprawami, a ta odrobina samozaparcia, którą jednak posiada, sprawia, że przykłada się do swoich obowiązków niemal tak bardzo, jak do treningów Quidditcha. Warto przy okazji wspomnieć, że jej wyjątkowa wręcz skuteczność podczas meczy jest spowodowana bardziej szczęściem, niż treningami i wrodzonym talentem. Szczęście sprzyja jej w powietrzu, tak jak z resztą niemal zawsze i wszędzie, bowiem natura musiała jakoś nadrobić fakt, że obdarzyła Margaret zerowym instynktem samozachowawczym - Keane bowiem nie zauważy zagrożenia, dopóki się o nie dosłownie nie potknie. Dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko "dla dobra wiedzy", a jej życiowym celem jest odkrycie nowego gatunku - choćby i owada, chociaż nie ukrywajmy, że ssak, względem jakiś gad, wyglądałby ładniej w spisie życiowych osiągnięć. I nieważne, że żmije są jadowite; przecież ona tylko chciała gada przenieść ze ścieżki na trawę, żeby zdjęcie ładniej wyszło. A że ukąsił, to nic. Do wesela się przecież zagoi, o co tyle krzyku. Ale to tylko jej wolno ryzykować - nikomu innemu nie pozwoliłaby zbliżyć się do takiego węża chociażby na krok. W stosunku do swoich znajomych, a tym bardziej przyjaciół i rodziny, potrafi być bardzo opiekuńcza. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Margaret jest z reguły przyjaźnie nastawiona do świata, a przy tym tolerancyjna i niezwykle wręcz ślepa jeśli chodzi o ludzkie niedoskonałości, i jeśli tylko nie zrobi się czegoś, co mocno wykroczy poza granice jej cierpliwości, jest się uznanym za prawie-przyjaciela. Bo tak naprawdę za prawdziwych, godnych zaufania przyjaciół uważa tylko kilka osób, a nawet i ich nie dopuszcza do swoich osobistych zapisków - to szczyt zaufania, którego nie osiągnął jeszcze nikt prócz Carlie, i nie zanosi się jakoś, by to się zmieniło. Temperament Margaret przypomina wulkan - możesz sobie robić, co tylko chcesz, a ona pozostanie spokojna, przynajmniej dopóki trzymasz się z daleka od krateru, już nie wspominając o wrzucaniu czegoś do jego wnętrza. Jeśli jednak popełnisz ten, nie ukrywajmy, całkiem pokaźny błąd, w najlepszym wypadku czeka cię chmura duszącego popiołu złożonego z ostrych słów, a w najgorszym... no cóż, wiadomo jak to było z Pompejami.
Historia: Po pozornej poprawie, stan zdrowia chorego na smoczą ospę Abrahama Szczęskiego znacząco się pogorszył - na tyle, że zaczęto spodziewać się najgorszego, które zresztą niedługo później nastąpiło. Jego przebywającej w Anglii, będącej w ostatnim miesiącu ciąży córce nie pozostało więc nic innego, jak tylko rzucić wszystko i wracać do kraju, by pożegnać ukochanego ojca. Zmarł on zaledwie kilka godzin po przyjeździe młodego małżeństwa, zdążywszy jeszcze zamienić z nimi kilka słów. Rodzina nie puściła Jadwigi na jego pogrzeb z obawy o dziecko; razem z nią w domu została jej kuzynka, by dotrzymać jej towarzystwa. Gdy jednak żałobnicy wrócili, zastali pusty dom. Początkową panikę skutecznie zażegnała leżąca na stole w kuchni kartka wyrwana brutalnie z książki kucharskiej, na której prócz tytułu owej książki napisane były dwa bardzo niewyraźne słowa: wody odeszły. I tak Margaret rozpoczęła swoją drogę zupełnie nie tam, gdzie powinna, skutecznie przy tym odwracając uwagę swojej rodziny od żałoby, a pobyt państwa Keane w Polsce przedłużył się o kilka dni kolejnych dni potrzebnych na upewnienie się, że z noworodkiem wszystko jest w porządku. Szczęśliwe dzieciństwo Margaret niecałe pięć lat temu stało się jeszcze szczęśliwsze, gdy któregoś pięknego lipcowego dnia przyleciał do niej list z Hogwartu. Jej siostra, niestety, musiała zadowolić się mugolską szkołą, gdyż - co wiadome było już od dłuższego czasu - urodziła się charłaczką. Nie zmieniło to jednak jakoś szczególnie ich stosunków, wciąż są najlepszymi przyjaciółkami i regularnie do siebie piszą.
Zajęcia dodatkowe: Quidditch
Zauroczenie: Aktualnie nikt jakoś szczególnie nie wpadł jej w oko
Partner: Brak
Zwierzę: Wybitnie paskudny kot Amerigo, który cierpi prawdopodobnie na jakąś mało szkodliwą chorobę genetyczną. Albo jest po prostu wynikiem wyjątkowo nieumiejętnego skrzyżowania ras.
Steruje: Katiś1
Rok 6:
Imię i nazwisko: Jon Snow
Pseudonim: Po prostu Jon, albo po nazwisku
Pseudonim: Po prostu Jon, albo po nazwisku
Wiek: 16 Lat
Rodzina: Jest jedynakiem. ma matkę - Lily Lunę Potter. Nie wie, czy jego ojciec żyje. Jego dziadkami są Harry Potter i Ginny Potter.
Rok: 6
Charakter: Jon jest diabelnie inteligentny, spostrzegawczy i dociekliwy. Nigdy nie odpuszcza, zawsze musi dowiedzieć się całej prawdy. Ma szacunek do każdego, nigdy nie szuka zwady, jest miły i uprzejmy w stosunku do każdego. Czasem daje się ośmieszyć, jednak potrafi walczyć o swoje, kiedy już ktoś go porządnie zdenerwuje, ale jest to bardzo trudne. Wychowany został na dżentelmena, który ma swoje wartości w życiu. Jest śmiały, ale w żadnym wypadku bezczelny, odważny, broni słabszych. Jest bardzo wrażliwy. Nie panikuje, zawsze z zimną krwią ocenia sytuację. Jon wykazuje się wielką ambicją, koleżeństwem i uczciwością. Gdy postawi sobie jakiś cel, dąży do niego, chociaż czasami ma chwile zwątpienia. Często dusi w sobie uczucia, gdy jego serce krwawi - twarz zdobi uśmiech. Ma poczucie humoru, ale nie jest "śmieszkiem".
Mimo wszystkich jego zalet, ma nieco lekceważący stosunek do regulaminu szkolnego. Oczywiście, praktycznie wszystko mu się upiecze ze względu na jego dziadka.
Mimo wszystkich jego zalet, ma nieco lekceważący stosunek do regulaminu szkolnego. Oczywiście, praktycznie wszystko mu się upiecze ze względu na jego dziadka.
Historia: Mieszkał z matką, czarownicą, dopóki nie dostał listu z Hogwartu. Od początku wiedział o swoim pochodzeniu. Ojciec, mugol, zostawił jego matkę, zanim Jon się urodził, nigdy nie dowiedział się o świecie czarodziejów. Wie jedynie, jak ojciec ma na imię, nawet nie wie, czy żyje. Nie mają kontaktu. Jest potomkiem wielkiego czarodzieja, jednak nie rozpowiada o tym, wręcz stara się to ukryć. Chce być oceniany za swoje umiejętności, nie pochodzenie. Jednak nauczyciele zawsze i tak go wywyższają. Interesuje się historią magii, pojedynkami, kocha książki i pływanie.
Zajęcia dodatkowe: Pojedynki
Zajęcia dodatkowe: Pojedynki
Zauroczenie: --
Partner: Hetero
Zwierzę: Sowa śnieżna - Pazur
Steruje: ~Hejter
Rok 7:
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz