-Przeprosić?-prychnęłam.-Raczej błagać o wybaczenie. Przez Ciebie Slytherin stracił 10 punktów.
-Wiesz w prawdzie to ty się za głośno odezwałaś. Ja tylko mówiłem o plotkach, a to że się zdenerwowałaś to nie moja wina.
-A więc tak wyglądają twoje przeprosiny? Bardzo oryginalne.
-Ech przepraszam, serio. Nie wiem jaki diabeł dzisiaj we mnie wstąpił. Głupio mi.-mruknął spuszczając wzrok.
-Skoro..skoro Ci głupio to chyba mogę..Ci wybaczyć..a-ale jeśli jeszcze raz coś takiego się stanie to potraktuję Cię drętwotą! I nie rób szczenięcej miny. Nie działa to na mnie.
-Ja nic nie robię.-zaśmiał się cicho.-I poznajmy swoje imiona jak na ludzi przystało. Jestem Jon.
-Meg.-powiedziałam.
Przecież znamy już swoje imiona, po co taka formalność? Głupek.
Wreszcie korek się ruszył i mogliśmy wejść do Wielkiej Sali. Chciałam jak najszybciej oddalić się od tego całego Jona. Był dziwny. Lub bynajmniej nie taki jak chłopacy z mojego domu. Wraz ze znajomymi usiedliśmy przy naszym stole. Z daleka zobaczyłam jak Jon pije sok. W sumie..czemu by się nie zemścić, co z tego że mu wybaczyłam.
Rzuciłam zaklęcie Wingardium Leviosa, a ów sok zaczął latać. Uśmiechnęłam się pod nosem i zajęłam swoim jedzeniem.
(Jon?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz