Zapraszam na innego bloga Freestyle Grou
Link: freestyle-group.blogspot.com
Oczywiście Hogwart nadal czynny!
Hogwart
Informacje
Nasz Blog został oficjalnie otwarty 27.04.2016! Zapraszamy do dołączenia!!!
wtorek, 31 maja 2016
poniedziałek, 16 maja 2016
Od Jacka
Szedłem przez korytarz. Zajęcia się skończyły i miałem wolne. Ruszyłem do wieży Ravenclawu. Postukałem w kołatke,odpowiedziałem na zagadkę i wszedłem do środka. Parę krukonek śmiały się z dwóch krukonów grających w gargulki. Reszta uczniów jeszcze nie była. Wszedłem do dormitorium i odłożyłem książki przebrałem się po czym udałem się na błonia. Usiadłem pod drzewem. Z kieszeni bluzy wybiegł Mimey i zaczął myć sobie pyszczek. Spojrzałem w dal. Widać było wielkie i ciemne burzowe chmury na horyzoncie. Powietrze było ciężkie. Włożyłem ręce do kieszeni,a po pięciu milczących minutach założyłem ręce za głowę. Mimey sobie łaził,łaził i łaził. Gdy w końcu wstałem chcąc udać się do biblioteki poczytać zobaczyłem,że nie ma go przy mnie. Nie panikowałem jak inni. Spokojnie zacząłem chodzić po błoniach i go szukać. Nie wejdzie do wody. Za bardzo się boi. Nagle zobaczyłem kogoś kto trzymał mojego szczura. Podszedłem do ktosia.
- To mój szczur - powiedziałem chłodno jak zwykle.
Ktoś?
- To mój szczur - powiedziałem chłodno jak zwykle.
Ktoś?
niedziela, 8 maja 2016
Od Jona CD Meg
W trakcie jedzenia Jon poczuł nagle na swojej białej czuprynie coś mokrego. Gdy tego dotknął, okazało się lepkie.,.usłyszał donośny śmiech ze stołu Slytherinu. Wszyscy Gryfoni rzucili im zabójcze spojrzenia. Odwieczna walka. Któremuś z jego kolegów puściły nerwy, krzyknął coś z podniesioną różdżką, a taca z ciastem poleciała prosto na głowy Ślizgonów. I chociaż brzmi to śmiesznie, rozpętała się wojna na jedzenie. Jon szybko schował się pod stół, do walki dołączyły pozostałe domy. Wrzaski nauczycieli były na nic, nie mogli zapanować nad młodzieżą. Jedyną osobą mogącą coś zdziałać, był nieobecny w tym dniu dyrektor. W całym tym zamieszaniu tłum popchał Jona aż do stołu Krukonów, nie był jednak tam sam. Charakterystyczna szata Slytherinu z ciemnozielonymi dodatkami zamajaczyła mu przed oczami. Po chwili zauważył też blond włosy spływające kaskadą po ramionach dziewczyny. Ile razy jeszcze dzisiaj na siebie wpadną?
- Żyjesz?! - próbował przekrzyczeć hałas
W ostatniej chwili pociągnął Meg za kostkę, a parę centymetrów przed nią rozbił się placek truskawkowy.
{M?Brak weny ;_;}
czwartek, 5 maja 2016
Od Meg CD Jona
-Przeprosić?-prychnęłam.-Raczej błagać o wybaczenie. Przez Ciebie Slytherin stracił 10 punktów.
-Wiesz w prawdzie to ty się za głośno odezwałaś. Ja tylko mówiłem o plotkach, a to że się zdenerwowałaś to nie moja wina.
-A więc tak wyglądają twoje przeprosiny? Bardzo oryginalne.
-Ech przepraszam, serio. Nie wiem jaki diabeł dzisiaj we mnie wstąpił. Głupio mi.-mruknął spuszczając wzrok.
-Skoro..skoro Ci głupio to chyba mogę..Ci wybaczyć..a-ale jeśli jeszcze raz coś takiego się stanie to potraktuję Cię drętwotą! I nie rób szczenięcej miny. Nie działa to na mnie.
-Ja nic nie robię.-zaśmiał się cicho.-I poznajmy swoje imiona jak na ludzi przystało. Jestem Jon.
-Meg.-powiedziałam.
Przecież znamy już swoje imiona, po co taka formalność? Głupek.
Wreszcie korek się ruszył i mogliśmy wejść do Wielkiej Sali. Chciałam jak najszybciej oddalić się od tego całego Jona. Był dziwny. Lub bynajmniej nie taki jak chłopacy z mojego domu. Wraz ze znajomymi usiedliśmy przy naszym stole. Z daleka zobaczyłam jak Jon pije sok. W sumie..czemu by się nie zemścić, co z tego że mu wybaczyłam.
Rzuciłam zaklęcie Wingardium Leviosa, a ów sok zaczął latać. Uśmiechnęłam się pod nosem i zajęłam swoim jedzeniem.
(Jon?)
-Wiesz w prawdzie to ty się za głośno odezwałaś. Ja tylko mówiłem o plotkach, a to że się zdenerwowałaś to nie moja wina.
-A więc tak wyglądają twoje przeprosiny? Bardzo oryginalne.
-Ech przepraszam, serio. Nie wiem jaki diabeł dzisiaj we mnie wstąpił. Głupio mi.-mruknął spuszczając wzrok.
-Skoro..skoro Ci głupio to chyba mogę..Ci wybaczyć..a-ale jeśli jeszcze raz coś takiego się stanie to potraktuję Cię drętwotą! I nie rób szczenięcej miny. Nie działa to na mnie.
-Ja nic nie robię.-zaśmiał się cicho.-I poznajmy swoje imiona jak na ludzi przystało. Jestem Jon.
-Meg.-powiedziałam.
Przecież znamy już swoje imiona, po co taka formalność? Głupek.
Wreszcie korek się ruszył i mogliśmy wejść do Wielkiej Sali. Chciałam jak najszybciej oddalić się od tego całego Jona. Był dziwny. Lub bynajmniej nie taki jak chłopacy z mojego domu. Wraz ze znajomymi usiedliśmy przy naszym stole. Z daleka zobaczyłam jak Jon pije sok. W sumie..czemu by się nie zemścić, co z tego że mu wybaczyłam.
Rzuciłam zaklęcie Wingardium Leviosa, a ów sok zaczął latać. Uśmiechnęłam się pod nosem i zajęłam swoim jedzeniem.
(Jon?)
Od Simona CD Tiago
- Pff... Nigdzie. Po co Ci to? - zapytałem niezbyt miło.
- Aha. - powiedział. Nie... Nie mogłem dłużej tego ukrywać.
- Ja... Chciałem uciec. Od wszystkiego. Jest tego za dużo. Mam dość tego zgiełku i... I tego... - westchnąłem. - Że nikt się mną nie interesuje. Co prawda mam dziwny charakter, ale toleruje innych. Tylko nie szlamy i idiotów z Hufflepuffu. Nie wspominając już o Gryffindorze.
Tiago rozśmiał się.
- Trochę duże masz wymagania! - uśmiechnął się. Jego uśmiech był taki... Taki ,,śmieszny". Nie mogłem się oprzeć i roześmiałem się razem z nim.
***
Zaczęło się ściemniać. Musieliśmy już wracać. Dobrze mi się z nim rozmawiało.
Nastał czas na kolacje i sowy zaczęły przylatywać z wieczorną pocztą. Wśród nich zauwazyłem Amy. Ciekawe co to? Koperta wylądowała w mojej owsiance. Otworzyłem kopertę. To od mamy.
Drogi Simonie!
Wydarzyło się nieszczęście. Wczoraj, rano, gdy ojciec jechał do pracy, jakiś idiota wjechał w nasze auto. Ten ,,ktoś" uszedł z życiem, ale ojciec... Niestety nie... To dla ciebie na pewno wielki szok. To już się nie odstanie. Niestety nie możesz przyjechać na pogrzeb. Nie mogę powiedzieć czemu.
- Aha. - powiedział. Nie... Nie mogłem dłużej tego ukrywać.
- Ja... Chciałem uciec. Od wszystkiego. Jest tego za dużo. Mam dość tego zgiełku i... I tego... - westchnąłem. - Że nikt się mną nie interesuje. Co prawda mam dziwny charakter, ale toleruje innych. Tylko nie szlamy i idiotów z Hufflepuffu. Nie wspominając już o Gryffindorze.
Tiago rozśmiał się.
- Trochę duże masz wymagania! - uśmiechnął się. Jego uśmiech był taki... Taki ,,śmieszny". Nie mogłem się oprzeć i roześmiałem się razem z nim.
***
Zaczęło się ściemniać. Musieliśmy już wracać. Dobrze mi się z nim rozmawiało.
Nastał czas na kolacje i sowy zaczęły przylatywać z wieczorną pocztą. Wśród nich zauwazyłem Amy. Ciekawe co to? Koperta wylądowała w mojej owsiance. Otworzyłem kopertę. To od mamy.
Drogi Simonie!
Wydarzyło się nieszczęście. Wczoraj, rano, gdy ojciec jechał do pracy, jakiś idiota wjechał w nasze auto. Ten ,,ktoś" uszedł z życiem, ale ojciec... Niestety nie... To dla ciebie na pewno wielki szok. To już się nie odstanie. Niestety nie możesz przyjechać na pogrzeb. Nie mogę powiedzieć czemu.
Przepraszam, że tak krótko,
Mama.
Łzy napłynęły mi do oczu. Wziąłem list i pobiegłem do lochów. Co to był za "idiota", jak go nazwała mama. Skąd był? Jak wyglądał? Z rozmyślań wyrwał mnie Tiago, który zapytał się:
- Simon, co jest?
Otarłm oczy i powiedziałem:
- Mój... Mój ojciec nie żyje...
Krzyknąłem ze złości i rozpaczy.
<Tiago? Pls jakaś akcja!>
Od Jona CD Meg
Eliksiry dobiegły końca, jeszcze nawet dostał Z, zadowalający. No cóż...na więcej u Snape`a nie miał co liczyć. I tak dostał tą ocenę głównie dzięki pomocy jasnowłosej.
Miał lekkie wyrzuty sumienia, diabeł chyba w niego wstąpił, normalnie się tak nie zachowuje.
Przyśpieszył kroku, by dogonić Meg na korytarzu.
- Hej, zaczekaj! - zawołał
Dziewczyna nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem, a nawet zaczęła iść szybciej, by go zgubić.
Krzyczał jeszcze parę razy, a wszyscy uczniowie, których mijali, oglądali się za nim.
- Patrzcie, jakiego Snow robi z siebie idiotę! - skomentowali Ślizgoni z piątego roku, zapewne koledzy Meg - Zostaw ją, albo będziesz miał z nami do czynienia.
- Nie chcę jej nic zro... - odwrócił się, by im odpowiedzieć, i to był błąd...ponieważ wpadł prosto na Meg
- Uważaj - syknęła blondynka
Okazało się, że przed wejściem do Wielkiej Sali zrobił się mały korek.
Dziewczyna niefortunnie potknęła się i czyjąś nogę i wylądowałaby siedzeniem na kamiennej posadzce, gdyby niesamowity refleks Jona ją nie uratował. Złapał dziewczynę za łokieć i pociągnął do siebie. Ludzie, którzy dołączali do kolejki, unieruchomili ich w takiej pozycji.
- Jesteś chwilowo skazana na mnie - uśmiechnął się - Chciałem tylko powiedzieć, że przepraszam za dzisiaj - zrobił naprawdę skruszoną minę, przy której rozczulała się każda dziewczyna, nazywając go "uroczym".
{Meg?:3 Nie bij go XD}
Subskrybuj:
Posty (Atom)